czwartek, 9 sierpnia 2012

Kalafior...

...sobie gotuję.
Pies po raz srentny zarzucił swoją kostką-gryzaczką prosto pod kredens. Kwiczy, raz po raz zerkając na mnie z nadzieją, że w świeżutkiej piżamce pójdę się kaczać po nie swieżutkiej podłodze, w celach wydobywczych.

Znaczy, że żyję i nie porzuciłam swojego miejsca w necie. :) dobra, porzuciłam ale nie całkiem. 


Czy jak się psa zamknie w szafie to on zrozumie, że człowiek służy nie tylko do rzucania piłeczką, masowania psich plecków, rzucania piłeczką, sprzątania kupy, przytulania, rzucania piłeczką, karmienia, i tego piłeczką? Czy nie ;) 


Kalafior wciągnę z niezdrową bułką tartą w maśle. Tak.

Dobry wieczór :)