wtorek, 2 czerwca 2009

Psioczenia dalszy ciag

a co, czemu nie!
Mialam dzis niefajny dzionek, glownie z powodu Magnusa ale o tym potem. Teraz o Polactwie bede drazyc.
Dzis akcja byla z Polska. NieWiking zamowil jakis czas temu w polskim sklepie ksiazki o jodze i jakies akcesoria. Jedna z ksiazek napisal jeden z prekursorow jogi w Polsce i jednoczesnie wlasny wydawca. Sprzedawca i wlascicielem sklepu jest jego uczen. Obaj jogini pieprzeni filozofowie. NieWikinga mamon przywiozl ksiazki i sprzet do nas . Zamowienie zlozone bylo 4 maja. No i .... tesciowa juz po po zwiedzaniu wyspy odjechala wiec monz zaczal czytac ksiazke. jak doszedl do strony 300 iles to sie okazalo, ze po stronie 312 nastepuje strona 320 ktoras. I szukal, grzebal i nijak nie mogl znalezc brakujacych stron. Napisal wiec do joginowego sprzedawcy, ze zaistanialo takie zajscie, a ksiazka okolo 75 zeta kosztowala, i ze chcialby otrzymac egzemplarz prawidlowy. No co zaszlo. W ciagu jednego dnia wymienil sie ze sprzedawca okolo 6 mailami, w ktorych sprzedaca watpil w mozliwosc, przekazywal korespondencje wydawcy a na koniec stwierdzil, ze on nie Kowalskiemu sprzedal kisaze tylko Kowalskiej a Kowalska pretensji nie ma. Kowalska to tesciowa, na adres ktorej ksiazka poszla a Kowalski to NieWiking, ktory zrobil za ksiazke przelew. Sprzedawca napisal, ze jak wydawca pozytywnie rozpatrzy sprawe to on sprzedajacy zada ksiazki zlej plus paragon i wtedy moze wysle ta lepsza. Po drodze zrobili, wspolnie z wydawca, z NieWikinga klamczucha, durnia i upierdliwca. NieWiking ksiege zeskanowal i dowodzil, ze prawde mowi. No babelek mnie strzelil. Jogini pieprzeni w dupe. Poslcy jogini. wrrrrrr

Stardust pisala o wakacjach w Polsce to i ja jeszcze slowko w tym temacie. Bylimy w w lipcu z NW i tesciowa w skansenie wsi mazurksiej (chyba). Przed skansenem stala "knajpka" z rybka. Zamowilismy po rybie plus frytki, jak chcialam surowki to pani powiedziala, ze jak chce to ona moze poczekac ze smazeniem a ja niech skocze do wsi kupic cos na surowke. Lekko nam szczeny opadly ale scen nie chcieli my robic. Dostalimy (odebralismy) po jakims rybim trupie, na trupich ledwo dajacych sie trzymac papierowych talerzykach, resztki frytek. Skonsumowalismy i otrzymalismy rachunek 75 zloty. Tym razem szczeki zbieralismy duzo dluzej....
A zlozylo sie, ze dwa dni wczesniej zatrzymalismy na Jurze w karczmie gdzie za 69 zl otrzymalismy piekne korytko pelne roznych pierogow, ziemniaczkow i frytek, oraz 3 rodzaje mies po 2 szt z kazdej, plus wielkizestaw surowek plus zimne napoje i kawe na deser, a obsugiwal na kelner z biala sciereczka przewieszona na przedramieniu, dopytujacy czy na smakuje, czy wygodnie i czy jest ok. Fakt, ze za trzecim jego podejsciem juz sie wnerwlam, ze za duzo pyta. Do karczmy mam nadzieje, wroci a do skansenowej knajpy nigdy w zyciu.


Magnus to jest papuga Zako. Mieszka on w kwiaciarni. Jest piekny, madry i chory. Jak do piatku przezyje to bedzie dobrze. Chory jest z powodu glupoty wlsascicieli ale opowiadac mi sie nie chce bo na narod islandzki tez musialabym wsiasc, a to juz byoby za duzo i za bardzo po polsku :)
Trzymajcie wiec kciuki za mojego przyjaciela z pracy, ktory mi tam zycie ulatwia, i do ktorego se zwacam jak juz mam dosc tubylcow.


juz dosc marudzenia na dzis :)

4 komentarze:

Mijka pisze...

kocham papugi.niech wyzdrowiej co?

na temat wydawców powiem tylko,że chooje są.nie kce mi się więcej.

a co do knajp..bo widzisz,tym od rybek to się w dupkach poprzewracało,zatrudniają dziunie różnej maści i efekty masz.
karczma pewnie była bardzo prywatna i zatrudniali z papiórami a nie po znajomości.

Stardust pisze...

Oj to ja czymam kciuki za tego papugulca, niech mu sie polepszy i niech to bedzie szybko. Rybka za 75 zeta i do tego "idz se kup warzywa na salatke" mnie zabily.

Daisy pisze...

Miauka, Ty się cieszyć powinnaś, ze nie kazali Ci tej ryby za 75 złotych ...ZŁOWIĆ :-)))))))

Paranoja jakaś :-))))

miauka vel florist pisze...

No tak, nie musialam lowic... takaaaa frajdaaa mnie ominelaaa :):):)